Po tygodniowej przerwie spowodowanej przeziębieniem wybrałem się na basen. Brodzik, ale pod koniec udałem się na pełnowymiarowy basen, zobaczyć, co udało mi się osiągnąć.
Niewiele...
Niewiele?
Przepłynąłem w jedną stronę, dwa razy łapiąc się brzegu, bo chyba bym sczezł na dnie. W drugą stronę postanowiłem pomierzyć czas. 50 metrów w 1'54''. Trzy razy wyszedłem do pozycji zwanej "Słodkim Punktem" - generalnie na boku, choć bardziej na plecach. W tej pozycji po prostu można uspokoić oddech.
Marność nad marnościami. Wolno. Nieporadnie. Głębia (tam chyba jest ze 2 metry) przeraziła mnie. Ruchy były nieskładne. Mamo!
Zostało jeszcze trochę czasu. Początki bywają trudne.
piątek, 12 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tak, początki bywają trudne. głowa do góry :)
OdpowiedzUsuń