czwartek, 11 lutego 2010

Dzień ostatni

Poświęciliśmy na przypomnienie rozmaitych metod wyciągania partnera, ale również, co było najbardziej pouczające i nowe, naukę spadania po śnieżnym stoku. Dokładniej - hamowanie z czekanem i bez. Cóż to były za zjazdy na plecach głową w dół po jednak dość stromym stoku. Wspaniale.

Tatry - na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz