Basen - 700 metrów (50/45) + 200 żabą w ciągu. Ale dziś osiągnąłem coś ekstra. Otóż przy oddychaniu na lewą stronę głowa za długo dochodziła do powierzchni i nie nabierałem dość powietrza. W pewnym momencie odkryłem, że jeśli trzymam ręce troszkę płycej - wtedy płynie się rewelacyjnie. Jak rakieta albo ryba. Wyciągnięty, poziomy!!! A więc dotychczas pływałem zbyt mułowato, bo za bardzo zagłębiałem ręce, a to oznaczało za dużą przeciwwagę - przód ciała za głęboko schodził pod powierzchnię. Tak. Trzeba zaburzyć styl, żeby dojść do ideału!
Tak jest ze wszystkim.
Trudno zrozumieć cokolwiek, jeśli się poza to nie wyjdzie. Tylko opuszczając coś można na to spojrzeć z dystansu. Tylko robiąc coś źle, można dowiedzieć się, jak wykonać to poprawnie. Inaczej, robi się tylko pozornie poprawnie. Niepoprawność pozwala odnaleźć wzór.
środa, 9 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mądrze! i coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuń