Dziś ostatni bieg przed środą.
Leciutkie 28' z maleńkim akcencikiem dla poprawy wybicia.
Niedawno pani J.M. pomalowała pewien kaloryfer farbą olejną i od dwóch dni nurzam się w chmurze, którą pamiętam z dzieciństwa jako "butaprenowy odlot". Jestem troszkę skołowany, na ciągłym haju. Ciekawe, jak to się przełoży na bieg.
poniedziałek, 9 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nic Ci nie będzie :) odrobina haju nikomu jeszcze nie zaszkodziła. powodzenia na biegu!
OdpowiedzUsuń