niedziela, 23 sierpnia 2009

Habdzinman

W sobotę wystartowałem w towarzyskim triathlonie zorganizowanym głównie przez jednego człowieka w Habdzinie koło Konstancina Jeziornej.

Poranna waga: 99,2 kg

Impreza kameralna i niezwykle urocza, dzięki temu, że większość zawodników znała się. Było więc rodzinnie.
Pływanie w niewielkim stawie czy raczej jeziorku będącym starorzeczem Wisły. Miało być ok 720 metrów, lecz było tego nie więcej niż 500 metrów.
Jazda rowerem po asfalcie: 22 km (T.: 41, V.śr.: 31,88, V.max.: 47,09 km/h).
Bieg: 7,7 km.
Zająłem na szczęście nie ostatnie miejsce - 22 na 25 startujących. Z łącznym czasem: 1 39' 50''.

Poszczególne odcinki: 12' 54'', 3' 03'' (zmiana), 40' 22'', 1' 33'' (zmiana), 41' 57''.
To mój pierwszy w życiu triathlon, choć na niestandardowym dystansie. Pozytywnie.

Dojazd i powrót na start na rowerze - 30 km.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wody na rower a potem jeszcze gonić? Mozna zlapac katar,zapalenie ucha srodkowego,spasc z roweru,przytopic sie,albo potknać.
    To nie takie hop siup-podziwiam i zazdraszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się skasowało powyżej; jeszcze raz gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń